Zrobiłem sobie prezent noworoczny i obejrzałem skróty meczów piłkarskiej reprezentacji Polski w eliminacjach mundiali z lat 1978 i 1982, za czasów najpierw Jacka Gmocha, a potem Antoniego Piechniczka. I tak mecz z Danią w Kopenhadze i wielki powrót Włodzimierza Lubańskiego. Dopiero co spotkałem go na lotnisku w Brukseli – leciał do Polski, na co dzień mieszka w Lokeren, gdzie grał i zakończył karierę. Pogadaliśmy. Wtedy, 1 maja 1977 r., w „święto pracy”, strzelił dwa gole i Biało-Czerwoni wygrali 2:1 z drużyną małego wielkiego Allana Simonsena, który zresztą strzelił dla Duńczyków honorową bramkę. Widziałem ten mecz w telewizji, gdy miałem 14 lat. Mieszkałem w Rabce i wiktorię Polaków oglądałem z grupą kolegów. Wyszliśmy na prowadzenie już w 5. minucie.
W tamtych czasach nasza futbolowa…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/749186-w-czasach-futbolowej-husarii