Władza krąży w tym samym gronie, tylko krzesła się zmieniają. Jedni wstają, drudzy siadają.
W polityce są trzy rodzaje obietnic: spełnione, te, które nie miały być spełnione i te, które miały być tylko na chwilę. Włodzimierz Czarzasty obiecał kiedyś, że nie będzie już startował na stanowisko szefa partii, bo czas dać szansę młodym. I dotrzymał słowa. Poniekąd. Młodszym kolegom dał szansę… zostać jego zastępcami. Tak oto młodość w Nowej Lewicy objawiła się w pełnej krasie: jako młodość pod opieką doświadczonego starszego kolegi, który wie lepiej, bo już tu był.
Nowa Lewica miała być nowa. Nazwa zobowiązuje. „Nowa” sugeruje zmianę, świeżość, może nawet lekki przeciąg w dusznych gabinetach dawnego SLD. Tymczasem okazało się, że „nowa” to raczej w znaczeniu „odnowiona”, jak meblościanka…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/749173-nowa-stara-lewica-wsrod-liderow-nie-ma-ani-jednej-kobiety