Emocje po starciu Justyny Dobrosz-Oracz z senatorem PiS Wojciechem Skurkiewiczem i jego „zamachu” na mikroport pokazują jedną rzecz: w ich wersji debaty nie chodzi o żadną rozmowę, tylko o polowanie. Pocięte materiały telewizji rządowej, pokrojone na sekundy „owoce” prowokacji mają zastąpić wiedzę, kontekst i proporcje. A przecież mówimy o człowieku, który od 18 lat pracuje w parlamencie, kierował komisją obrony, a jako wiceminister odpowiadał za bezpieczeństwo państwa w najtrudniejszych latach – pandemii, ataku hybrydowego Mińska i pełnoskalowej agresji Rosji.
Tymczasem w telewizji rządowej w likwidacji widzieliśmy karykaturę: polityka przedstawionego jak „ostatni dzikus”, bo dał się sprowokować. Dał – i to jego błąd. Ale prowokacja była celem, a nie skutkiem ubocznym.
Warto spojrzeć…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/748162-metody-z-woronicza-prowokacja-byla-celem