Donald na Czarnym Lądzie! I nie jest to Zanzibar, Wyspy Zielonego Przylądka ani żaden inny modny kierunek. Poleciał do Angoli. Jest taki kraj, zaznaczony nawet na globusie. Nasz premier Donald Franciszek pojechał tam ratować świat i pokój zagrożony przez pisowców, Trumpa i chyba też jakiegoś Putina. Zadanie tak ważne, że premier wyskoczył, tak jak stał. Nie miał czasu złapać marynarki ani krawata. Wybiegł w trampkach – tych ulubionych, w których można czasem poharatać w gałę.
Prawacy widzą skandal w tym, że nie pojechał w smokingu czy innym fraku. A my widzimy w tym prawdziwą wielkość. Człowieka, który aby ratować świat, nie wstydzi się jechać nawet w drugim wagonie. Dla dobra naszej planety nasz premier wyskoczy nawet w samych kalesonach. Zresztą Angola nie Angela, nie trzeba się dla niej wbijać w garnitur. Ani nie jest to też zbieranie grzybów pod cisem, gdzie obowiązuje inny dress code niż w czasie spotkań z Murzynami. Szach mat, prawacy!…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/746885-uwaga-sygnalista-nadaje-nieoficjalny-przeglad-tygodnia