Karol Marks twierdził, że „historia powtarza się, najpierw jako tragedia, potem jako farsa”. My mamy tragifarsę. Oto bowiem postkomuna rozsiadła się z powrotem na salonach. I to nie byle gdzie, ale na samym szczycie, tuż pod dachem państwa, gdzie fotel jest miękki, władza realna, a i pensja całkiem przyjemna.
Drugą osobą w państwie został Włodzimierz Czarzasty. Tak, ten sam Czarzasty, który mówi o sobie: „Stary komuch”, bo najwyraźniej uznał, że szczerość to najlepsza strategia – szczególnie wtedy, gdy inni politycy próbują podrasowywać swoje życiorysy opowieściami o walce z rekinami czy morskimi węgorzami. Czarzasty dołączył do PZPR, gdy w Polsce trwał stan wojenny. Podczas gdy ludzie ryzykowali życiem, by przeciwstawić się systemowi, on postanowił zostać jego funkcjonariuszem. Każdy ma swoje hobby: jedni zbierają znaczki, inni zapisują się do partii, która właśnie internuje tysiące obywateli. Kwestia gustu.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/746298-miedzynarodowka-w-sejmie-mowi-o-sobie-stary-komuch