Ambasadorowie Niemiec w III RP bardziej przypominali namiestników z XVIII w. niż dyplomatów.
Poseł [w znaczeniu dyplomaty, ambasadora] to spryciarz, którego posyła się za granicę, żeby tam łgał w interesie własnego kraju” – tak scharakteryzował rolę ambasadorów sir Henry Wotton, zawodowy angielski dyplomata za panowania Elżbiety I i Jakuba I. Wiele wskazuje na to, że tak właśnie pojmuje swoją misję w Polsce obecny ambasador Niemiec – Miguel Berger. I może dodaje jeszcze coś z Abrahama de Wicqueforta, niderlandzkiego dyplomaty z XVII w., który mówił:
Dobry ambasador jest także wielkim aktorem, żeby więc sprawnie ten zawód wykonywać, musi być po trosze komediantem.
Atak ambasadora Bergera na eurodeputowanego Arkadiusza Mularczyka i idące za tym zarzuty, że każdy w Polsce, kto podnosi…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/746267-wyslannicy-diabla-wynocha