Charakterystyczne, że z prawej strony sceny politycznej nie ma bluzgów i wulgaryzmów. W sferze słów to niemal zupełnie inny świat.
W debacie publicznej, w dyskursie politycznym, a w dużej mierze i w mediach doszło do przepotężnej zmiany. Medium tej zmiany jest język, w którym wyraźnie – jak w lustrze – odbijają się umysłowe możliwości stron. Wysłuchałem z uwagą niedawnego przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. Mówił o sprawach najżywotniejszych i dla Polaków najważniejszych. Mówił bez wzmożenia emocjonalnego, konkretnie, bazując na faktach. Nikogo nie obrażał, z nikogo się sardonicznie nie śmiał, nie kłamał. To był głos męża stanu i człowieka odpowiedzialnego za każdą sylabę. Był krytyczny, ale wyważony. Nie chciał się nikomu podobać, bo nie jest od podobania się. Jest od roboty i tyle.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/744575-nienawisc-nasza-powszednia-nienawidzic-jak-donald-tusk