„Franz Kafka” Agnieszki Holland to jej powrót do filmów „bezinteresownych”. Tym razem sławna reżyserka nie chce za niczym agitować czy zbawiać świata. Opowiada interesującą ją historię.
Film jest produkcji czesko-niemiecko- polsko-francuskiej. Aktorzy pochodzą z Czech (Kafka przez większość krótkiego życia mieszkał w Pradze) albo z Niemiec. Dialogi są prowadzone w obu językach. Niektóre sceny nie tłumaczą się same, ale nad cokolwiek chaotyczną fabułą udaje się zapanować. Mimo skoków chronologicznych – łącznie z obrazkami ze współczesnego muzeum pisarza w Pradze – i przywoływanych fragmentów jego utworów (makabryczna sekwencja z „Kolonii karnej”).
Nie miałem z tą narracją kłopotu, ukształtowała mnie bowiem „Pułapka” Tadeusza Różewicza. Pojawiają się w niej te same postacie, co w filmie: ojciec, matka i siostry Franza, jego narzeczona Felice i jej przyjaciółka Greta, wreszcie najbliższy przyjaciel Max Brod, który ocalił jego twórczość.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/744547-kafka-pisarz-wciaz-tajemniczy-ja-sie-nie-nudzilem