W wizji Donalda Trumpa rozejm w Strefie Gazy nie jest zwykłym rozejmem, ale faktycznym traktatem pokojowym. Ale czy ta nadzieja udzieli się teraz nie tylko przywódcom, lecz także ludom tego regionu, doświadczonym przez nigdy niekończącą się tutaj wojnę?
Przed podpisaniem 13 października 2025 r. w Szarm el-Szejk układu o rozejmie w Strefie Gazy Donald Trump przekonywał, iż „dotarcie do obecnego historycznego punktu zajęło od trzech tysięcy do pięciuset lat”.
Gdyby te słowa, pełne poczucia dziejowego patosu, potraktować dosłownie, znaczyłoby, że amerykański prezydent chce nawiązać do czasu biblijnych królów Dawida i Salomona, władających 3 tys. lat temu Zjednoczonym Królestwem Izraela, a więc epoki, do której odwołuje się w swoim legitymizmie współczesne państwo żydowskie. Jednak ktoś mógłby…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/743421-swit-nowego-bliskiego-wschodu