„Skarbek” to symbol polskich ambicji, aby wprowadzić swoich wojennych bohaterów do świadomości świata. Wyszedł film co najwyżej średni. Ale próbować warto, cel jest zbożny.
Nazwisko Krystyny Skarbek, podobno perfekcyjnej agentki brytyjskiego wywiadu, pojawiało się z przesłaniem: oto postać, wystarczy zrobić o niej film. Jak przekonano do tego brytyjskiego reżysera Jamesa Marquanda, mało znanego, ale jego ojciec nakręcił kiedyś znakomitą szpiegowską „Igłę”? Film, który powstał, jest brytyjsko-polską koprodukcją. Dokładały się do niego Polska Fundacja Narodowa i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Kręcono go w Polsce. Polska jest część obsady.
Nie do końca wiem, dlaczego angielski tytuł brzmi „Partisan”, co oznacza stronnika albo partyzanta. Krystyny Skarbek, córki polskiego arystokraty i żydowskiej bankierówny, nie da się nazwać „partyzantką”, choć w pewnym momencie jest zmuszona przyłączyć się do partyzantów. Dodajmy – francuskich.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/742824-krystyna-skarbek-nadal-tajemnicza-czy-tajemnica-to-slabosc