Są w kulturze wydarzenia święte dla Polaków. Z tego powodu trudno poddawać je krytyce, nawet gdy sprawa tego wymaga. Należy do nich Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Do Warszawy przyjeżdżają zakochani w Chopinie pianiści i melomani z najdalszych zakątków świata, a Filharmonia Narodowa jest najczęściej oglądaną sceną na globie. To jedyna tak spektakularna okazja do promocji polskości. Problem jednak w tym, że jest jej coraz mniej.
Zacznijmy od tego, że Chopin nie był kosmopolitą. Przeciwnie. Podkreślał swoją polskość i stanowczo przypominał o niej innym. Usunięta z map świata Polska pulsowała w jego sercu i muzyce, choć niektórzy próbowali brać go za Francuza. W liście do Józefa Elsnera z 29 stycznia 1831 r. jednoznacznie odrzuca konformistyczne podszepty. Odwołując się do wieści o wybuchu powstania listopadowego, podkreśla, jak bliskie są mu losy ojczyzny:…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/742793-czy-ktos-probuje-nam-ukrasc-konkurs-chopinowski