W ostatnich dniach polskiego życia publicznego są dwie opowieści, które tłumaczą więcej niż stosy konferencji i oświadczeń.
Pierwsza to sprawa Sławomira Nowaka. Sąd ukrywa uzasadnienie umorzenia, a z tego, co ujawnił portal wPolityce.pl, wynika, że kluczowego świadka – Jacka P., „małego świadka koronnego” i byłego przyjaciela Nowaka – nawet nie przesłuchano. Z góry uznano jego zeznania za „pomówienie”, a gdy już trzeba było coś napisać, pojawił się np. kuriozalny wywód o „nieprawidłowości faktograficznej”, bo rzekomo w latach 2007–2009 Nowak nie był „ministrem u Tuska”. Tyle że pełnił funkcję sekretarza stanu i szefa gabinetu politycznego premiera – w praktyce dla rozmówców „minister” pełną gębą, z realnym dostępem i wpływami. Ten detal nie jest drobiazgiem: pokazuje, że wrażliwe wątki odsuwa się techniką językowych uników. Zamiast odpowiedzi na pytanie o ciąg przyczynowo-skutkowy (wpływy – decyzje – korzyści) mamy formalistykę, która robi za parawan władzy.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/742269-usmiechnieta-etyka-walczyc-za-pomoca-prawd-i-faktow