Zagrał w najważniejszych filmach lat 70. ub.w., robiąc typową, hollywoodzką karierę. Potrafił jednak od niej uciec i odnaleźć się jako reżyser i promotor niezależnego kina. Robert Redford to ktoś więcej niż symbol męskości z uśmiechem za 1 mln dol..
Która ze słynnych kreacji stworzonych przez Roberta Redforda była tą najbardziej oddającą jego osobowość i niewątpliwą charyzmę? Chyba nie ten trochę pechowy prokurator Logan z „Orłów Temidy” (1986). Tam Redford jest wyjątkowo komiczny, trochę roztargniony, przystępny i udowadniający, że potrafi zagrać także coś lżejszego. Tak jak w 1993 r., gdy na ekrany kin wszedł thriller erotyczny pt. „Niemoralna propozycja”, w którym jako cyniczny gracz oferuje 1 mln dol. za przespanie się z postacią graną przez Demi Moore. A może to rzeczywiście agent Joe Turner z „Trzech dni Kondora” Sydneya Pollacka, będącego przykładem kina sensacyjnego w najlepszym gatunku z nieodłącznym podtekstem politycznym?…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/740978-niezalezny-gwiazdor-hollywood-ktos-wiecej-niz-gwiazda