Po półtora roku rządów obecnej koalicji właściwie nie mamy polityki zagranicznej, a jeśli już, to jest ona obciążeniem i bardziej nam szkodzi, niż buduje relacje ze światem.
Do oceny polskiej polityki zagranicznej bardziej przydatne są narzędzia psychiatrii i psychologii, niż te służące do analiz politologicznych, wojskowych, ekonomicznych czy socjologicznych. A w opisie trafniejszy będzie jakiś styl literacki niż chłodny, rzeczowy raport. Nawet tytuł tego tekstu może być mylący, bo w polskiej polityce zagranicznej nie mamy do czynienia z katastrofą – zdarzeniem nagłym i niespodziewanym. To nawet nie jest kryzys, bo ten oznaczałby czasowe odstępstwo od pożądanej normy. W przypadku polskiej dyplomacji od półtora roku normą jest trwanie w stanie permanentnej klęski, pośród zapowiadanych i…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/738419-katastrofa-polskiej-dyplomacji-sklocaja-nas-nawet-z-ue