Danny Boyle ponownie sięgnął po temat zombie. Powstał film „28 lat później”, gęsty, emocjonujący, sprawnie zrobiony. A recenzenci i widzowie rozważają, co irlandzko-szkocki reżyser chciał powiedzieć światu.
Boyle zasłynął kultowym w pewnych kręgach obrazem „Trainspotting” (1996). Uzależnienie od narkotyków zostało w nim opowiedziane zgodnie z młodzieżową estetyką. Ja jestem przywiązany do jego starszej o dwa lata makabreski „Płytki grób”, przenikliwej i celnej. W ostatnich latach reżyser przekonał mnie serialem „Trust” (2018). To opowieść o sławnym porwaniu wnuka milionera Paula Getty’ego, ujęta w konwencji okrutnej przypowiastki o uwiądzie ludzkich więzów.
Ale po drodze był „28 dni później” (2002), obraz o zombie, modnych co najmniej od „Nocy żywych trupów” George’a…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/735964-28-lat-pozniej-brytania-w-mocy-bestii