Ozzy Osbourne, chłopak z blokowisk robotniczego Birmingham, przez dekady uwodzący tłumy silnym, nosowym śpiewem i ponurymi tekstami. Odszedł facet zasłużenie noszący miano ojca chrzestnego muzyki metalowej.
Gdy pokazywano fragmenty jego koncertów z ostatnich lat, zastanawiające było, jakim cudem ten człowiek w ogóle jeszcze żyje. Po dekadach narkotycznych ekscesów i alkoholowego upojenia. Choroby go jednak dopadły, ale zanim 22 lipca br. John „Ozzy” Osbourne odszedł z tego świata, zdążył pożegnać się z publicznością, zespołem i gronem muzyków niezmiennie deklarujących, że bez niego prawdopodobnie nikt z nich nie sięgnąłby po instrumenty.
W sobotni wieczór 5 lipca br. w Villa Park w Birmingham odbył się ostatni wspólny występ Black Sabbath, pionierów heavy metalu, w oryginalnym…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/735963-ozzy-czyli-iron-man-ostatni-wspolny-wystep