„Strona demokratyczna” – sformułowanie, choć pozornie niewinne, jest używane w sposób głęboko nieuczciwy.
Ostatnio zaczęło mnie wkurzać określenie „strona demokratyczna”. Często używane w różnych wypowiedziach antypisowskich polityków i komentatorów. Stroną demokratyczną ma być rządząca koalicja, w opozycji do… PiS, Konfederacji… Słowem – do obecnej opozycji.
Zaklinacze
Niektórzy zwolennicy obecnej władzy posługują się tym określeniem tak często, że nasuwa się wrażenie, iż robią to, by uśmierzyć swój niepokój co do kierunku, w którym podąża ekipa premiera Tuska. Koalicja rządząca, składająca się z partii o zróżnicowanych poglądach, potrzebuje spoiwa (quasi)ideologicznego, a rzekoma „obrona” demokracji pasuje tu jak ulał.
„Strona demokratyczna” – sformułowanie, choć pozornie niewinne, jest używane w sposób głęboko nieuczciwy. Bo jeśli jedna strona polityczna jest demokratyczna, to co z drugą stroną? Autorytarna? Nielegalna? Gorsza? Trzeba ją wykluczyć?…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/734875-mamy-korzenie-tyle-musimy-zaczac-od-uczciwego-jezyka