Autorytet Donalda Tuska, bazujący głównie na strachu i wierze w jego niemal magiczny talent do wygrywania, tym razem nie tylko się zachwiał, lecz także upadł.
W powyborcze poniedziałkowe przedpołudnie reporterzy sejmowi skarżyli się, iż politycy obozu rządowego gdzieś się pochowali i od nikogo nie można dostać komentarza do ogłoszonego właśnie wyniku wyborów. Można to zrozumieć, bo raz – nocna zmiana zwycięzcy musiała ich wprawić w zakłopotanie, a dwa – przywykli do tego, że w kryzysowych sytuacjach linię ataku wyznacza Donald Tusk. A ten zwykł czasem dokonywać nieoczekiwanych zwrotów, więc mówiąc coś „po staremu”, można sobie było tylko narobić kłopotów.
Ale po południu sytuacja zaczynała się już zmieniać, przynajmniej, gdy idzie o koalicyjnych sojuszników premiera. Hasło dali liderzy…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/731729-polowanie-na-premiera-rozwazania-nad-odejsciem-tuska