Gdyby żył, miałby 74 lata. W tym tygodniu upływa rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych biegaczy w dziejach Polski – Bronisława Malinowskiego. Jego ojciec Anastazy służył w Polskich Siłach Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. Zakochał się w Szkotce, pannie Dovell. To musiała być wielka miłość, bo gdy Malinowski senior po wojnie wracał do kraju, szkocka żona pojechała za nim.
Bronek zaczął na poważnie trenować biegi dopiero w wieku 17 lat. Po ledwie dwóch latach w Paryżu został mistrzem Europy juniorów w biegu na 2 tys. m z przeszkodami. Po kolejnych dwóch latach na igrzyskach olimpijskich w Monachium otarł się o podium, zajmując czwarte miejsce. Jak na długodystansowca był wtedy młokosem – miał 21 lat.
Do końca życia zapamiętam jego nieprawdopodobny bieg po złoto na igrzyskach…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/730986-nr-539-czyli-bronek-mistrz-zginal-w-wypadku-w-wieku-30-lat