Do historii prędzej przejdą gadżety wyborcze z ostatniej kampanii niż większość kandydatów na prezydenta.
Ocean słów nikogo nie kręci. Bijatyki trudno się spodziewać, szczególnie podczas telewizyjnych debat. Happeningi, np. z polewaniem farbą, też nie przystoją kampanii prezydenckiej. Zostają więc gadżety, które mają potencjał, by zostać hitami kampanii. Są gadżety gotowe i gadżety niespodzianki. Gadżety, które mówią i te, o których się mówi. Gadżet to skrót, błysk, zaskoczenie, przełamanie. Coś jak „ready mades” Marcela Duchampa. To przedmioty codziennego użytku, które artysta wybierał i prezentował jako dzieła sztuki, nadając im nowy kontekst i znaczenie poprzez sam akt wyboru, bez konieczności ich modyfikacji czy własnoręcznego wykonania. Gadżetom z kampanii prezydenckiej 2025 r. brakuje tej semantycznej nadwyżki, jaką Duchamp nadał pisuarowi czy kołu rowerowemu, a publiczność akceptowała, bojąc się posądzenia o ignorancję.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/730938-zorro-na-ogorku-gadzety-hity-tej-kampanii-prezydenckiej