Gdybanie to nieodłączna część kibicowskiego życia. Możemy więc gdybać, że gdyby FC Barcelona, skoro grała we Włoszech, to na włoski sposób murowała bramkę, a nie prowadząc 3:2, dalej atakowała, to dziś byłaby w finale Ligi Mistrzów pierwszy raz od 10 lat. Gdyby Robert Lewandowski wykorzystał swoją jedyną okazję przed końcem dogrywki, to byłyby rzuty karne, a wtedy nasz Wojciech Szczęsny wiedziałby, co robić i Inter Mediolan nie zagrałby znów po dwóch latach w finale LM. Ale liczy się realny wynik na boisku i dlatego cieszy się połowa Mediolanu (kibice AC Milan wolą nie oglądać zwycięskiego Interu), a nie Katalonia.
Zawsze jestem za klubami, w których grają Polacy. W Hiszpanii przez lata dopingowałem Los Colchoneros, czyli Atletico Madryt (przydomek „materacowcy” od barw ich koszulek sprzed…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/729059-barca-i-minister-z-innej-planety-kopac-polskich-kibicow