Po płaczliwym jak Szymon Hołownia Justinie Trudeau nowy lider Kanady Mark Carney stał się tym, który miał siłę przeciwstawić się brutalnemu sąsiadowi z południa.
Kiedy w styczniu premier Justin Trudeau zapowiadał swą rezygnację, wydawało się, że nic nie uratuje Liberalnej Partii Kanady (LPC). Po dziewięciu latach rządów jej notowania spadły do 19 proc., gabinet się rozpadał, a poparcie dla Konserwatywnej Partii Kanady (CPC) sięgało 45 proc. Ale w marcu br. stery LPC i rządu przejął Mark Carney i poprowadził partię do zwycięstwa w wyborach.
Jak to było możliwe, że złożeni do trumny liberałowie zmartwychwstali? Gdy Trudeau przekazywał tekę premiera, było wiadomo, że odchodzi nie tylko z powodu nieudolności, lecz także jako ofiara Donalda Trumpa. Ten okazał się jednak największym sprzymierzeńcem liberałów. Wszystko przez pełne pychy i arogancji wystąpienia, którymi zjednoczył Kanadyjczyków. A nowemu premierowi Markowi Carneyowi dał siłę, by przeciwstawić się zakusom Ameryki.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/729024-polamana-kanada-nie-boi-sie-trumpa-to-rozpadajacy-sie-kraj