Teraz widać, że precedensowe unieważnienie ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w Rumunii, pierwsze w historii Unii Europejskiej, było wyjątkowo nieroztropnym posunięciem tamtejszego politycznosędziowskiego establishmentu. Dla tak drastycznego kroku wywracającego demokratyczny stolik trzeba mieć bowiem wyjątkowo mocne przesłanki, o ile potem nie chce się ponieść jeszcze większej klęski.
Wybory prezydenckie w Rumunii odbywają się dwa tygodnie przed wyborami polskimi. A po ich pierwszej turze wiele zdaje się wskazywać na to, iż w niedzielę 18 maja, gdy u nas będą się rozstrzygać dopiero wyniki pierwszej tury, 39-letni George Simion, prawicowiec i wypróbowany przyjaciel Polski, zostanie prezydentem Rumunii. Rzecz jasna o wiele bardziej problematycznie wygląda wynik polskich wyborów. Jeśliby jednak 1 czerwca w Polsce to prawicowiec Karol Nawrocki został wybrany głową państwa, to oś Warszawa–Bukareszt nadałaby nową dynamikę całej polityce europejskiej.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/729022-simion-idzie-po-prezydenture-rumunii-to-prawicowiec