Refleksja nad pontyfikatem papieża Franciszka.
Kiedy zostawał głową Kościoła, miał dwie genialne idee, z jednej strony mocno zakorzenione w tradycji katolicyzmu, z drugiej – precyzyjnie odpowiadające na znaki czasu. Był 2013 r. i świat dopiero powoli wydobywał się z globalnego kryzysu finansowego zawinionego przez niepohamowaną chciwość zachodnich bankierów. A ludzkość po raz pierwszy w swoich dziejach zaczęła sobie uświadamiać złowrogie skutki swego totalnego uzależnienia od plastiku, pestycydów i paliw kopalnych. W takim historycznym kontekście kardynałowie wybrali papieżem starego, 76-letniego jezuitę, który już dwa lata wcześniej z powodu wieku złożył dymisję z funkcji biskupa Buenos Aires. Ten zaś obwieścił z balkonu św. Piotra, iż po wyborze będzie się zwał Franciszkiem, z premedytacją nawiązując do duchowego dziedzictwa jednej z największych i najbardziej charakterystycznych figur zachodniego chrześcijaństwa. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/727628-marsz-na-peryferie-wielkie-dziedzictwo-franciszka