Jak większość chłopców dorastających w PRL, swą wiedzę o świecie czerpałem z książek Alfreda Szklarskiego. Gdy po wielu latach zawitałem wreszcie do Australii, patrzyłem na nią przez pryzmat „Tomka w krainie kangurów”, konfrontując moje dawne wyobrażenia ze stanem faktycznym. Okazało się, że Aborygenów przestano traktować jako miejscową faunę całkiem niedawno, prawa wyborcze otrzymali dopiero w 1965 r. Cóż, tubylcy nie wymyślili koła ni łuku, ale fenomen bumerangu i didgeridoo (drewniany instrument dęty) mocno zaistniał w międzynarodowej świadomości. Niestety genialne zdolności tubylców do przetrwania w buszu zanikły w zderzeniu z cywilizacją białego człowieka. Nie przełożyło się to na awans społeczny Aborygenów i ich spektakularne kariery. Potomkowie legendarnych tropicieli dogorywają dziś na obrzeżach wielkich miast, trwoniąc rządowe zasiłki na alkohol i narkotyki.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/726445-polscy-aborygeni-nieprzystosowani-do-zycia