Kiedy rozpoczyna się wielkanocny wysyp czekoladowych jaj – wydmuszek i nadzianych, z niespodziankami i bez, różnych rozmiarów i kolorów – nachodzą mnie refleksje o tym, jak bardzo potrzebujemy festynu w niemal każdej dziedzinie życia.
Przyjrzyjmy się święconce, która za mojego życia tak bardzo się zmieniła. Gdy byłam dzieckiem, była raczej uboga. W centrum uwagi znajdowało się to, co najważniejsze – jajko: symbol odrodzenia, płodności, zmartwychwstania.
Szaleństwo ozdób
Farbowałyśmy z mamą jajka w łuskach cebuli – wychodziły w różnych odcieniach czerwonego brązu, potem mama skrobała na nich żyletką wymyślne, bardzo misterne wzorki. Skorupki były twarde, nie pękały pod palcami, bo nikt nie popędzał światłem nieszczęsnych ptaków do szybszego znoszenia jaj, osłonki…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/726412-cenne-jaja-co-sie-stalo-ze-swieconka