Na froncie dawno już nie było takiej młócki w tak krótkim czasie. Zaczęło się od zniszczenia przepompowni koło Sudży, tuż przy granicy z Ukrainą. Stamtąd dalej na Zachód biegnie dalszy ciąg nitki rurociagu Progres. W rurze nie było gazu, bo od inwazji na Ukrainę nie tłoczy się tego surowca z Rosji do Europy ani rurociągiem Progres, ani Przyjaźń. No to Moskal wpadł na świetny pomysł, żeby rurą, w której zostały resztki starego gazu (5–10 proc.), posłać bojców do ataku na tyły Tryzubów. I wszystko by było OK, gdyby desant nie podusił się na amen. Żeby uniknąć powtórki z rozrywki, Ukraińcy doprowadzili do wybuchu resztki gazu, rozwalając przepompownię. Na razie jest spokój z durnymi pomysłami. Choć nie do końca. W Jekaterynburgu przeor miejscowego klasztoru putinosławnego zorganizował wystawę pomnik słynnej rury. Jest to dokładnie taka sama rura, w jakiej udusili się bojcy.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/725803-ogniem-na-wprost-gazowa-rura-na-drugi-swiat