Największy hit? Unia Europejska łaskawie zgodziła się, by producenci samochodów mieli trzy lata więcej na dostosowanie się do absurdalnych norm emisji CO2.
W kolejnej odsłonie pierwszych 100 dni pracy Komisja Europejska postanowiła „uratować” europejski przemysł motoryzacyjny. Po latach zaciskania pętli na szyi producentów, po narzuceniu nierealnych norm emisyjnych i po forsowaniu elektrycznej rewolucji bez pokrycia w rzeczywistości w Brukseli nagle ktoś się obudził.
„Oj, chyba mamy problem!” – pomyśleli eurokraci, widząc jak europejskie fabryki zamykają linie produkcyjne, a kolejne koncerny motoryzacyjne błagają o rozsądek. I co wymyślili? „Wspaniały” plan ratunkowy. Taki prawdziwie brukselski – Zbiór pustych obietnic, pobożnych życzeń i dobrze brzmiących komunałów, które na papierze wyglądają świetnie, ale w rzeczywistości są warte tyle, co zeszłoroczna ulotka wyborcza.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/723856-plan-ratunkowy-dla-motoryzacji-raczej-plaster-na-kregoslup