Cząstki kobiety” to sztuka Węgierki Katy Weber. Grający ją od ponad sześciu lat TR (dawniej Teatr Rozmaitości) reklamuje przedstawienie jako „poruszający obraz współczesnych kobiet walczących o prawo do decydowania o własnym życiu”. Brzmi to jak z podręcznika feminizmu.
Teatr wprost opisuje ten dramat jako „feministyczny”. Teatr Telewizji wciąż preferuje przeniesienia z różnych scen ponad własne produkcje. Ubolewam nad porzucaniem oddzielnego gatunku, zauważam też pewną ideową jednostronność repertuaru. Ale akurat na „Cząstki kobiety” wybierałem się wielokrotnie, bez skutku. Cieszę się, że TVP pomogła mi nadrobić zaległości.
Autorka i reżyser, jej partner Kornél Mundruczó, są Węgrami. Ale na potrzeby TR akcję przeniesiono do Polski, są tu, skądinąd dygresyjne, odniesienia do naszej rzeczywistości. Zarazem dramat sfilmowano w 2021 r. jako produkcję węgiersko- -kanadyjsko-amerykańską. Główne role zagrali Vanessa Kirby, Shia LaBeouf i Ellen Burstyn. Tam mamy realia kanadyjskie.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/721278-czastki-kobiety-wiecej-niz-feministyczne-widz-mdleje