Globalna sfera publiczna pełna jest informacji i komentarzy na temat wyboru Donalda Trumpa i jego polityki. Jedni rwą włosy z głowy, inni dziękują Bogu – wydarzenie musi mieć zatem wielką wagę. Ciągle mam jednak wrażenie, że nie jest ono należycie doceniane w historycznym i cywilizacyjnym wymiarze.
Na przywódcę najpotężniejszego państwa świata triumfalnie wybrany zostaje człowiek, który deklaruje oficjalnie, że jego celem jest zatrzymanie liberalnej rewolucji i wierzy, że jest to zadanie, które postawił przed nim Bóg.
Komentatorzy przypominają, że liberalizm w USA znaczy coś innego niż w Europie i jest utożsamiany z lewicowością. Rzecz w tym, że amerykańskie rozumienie tego pojęcia jest bliższe prawdy niż europejskie „subtelności”, a współczesny sojusz lewicy i liberalizmu zwieńczony ideologią emancypacji wskazuje na głębsze ich związki niż w sumie drugorzędne tradycyjne różnice. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/720058-nadzieja-kontrrewolucji-to-od-nas-zalezy-przyszlosc