Niderlandzki szesnastowieczny malarz Marinus Reymerswale nie pozostawił po sobie wielu dzieł. Tymczasem najbardziej tajemniczy obraz doskonale zbliżający nas do sekretu niderlandzkiej Atlantydy znajduje się w Warszawie.
Ślad prowadzący do zatopionego miasta tkwi na dłoni pozornie prozaicznego poborcy podatków. Choć trop jest elementem z obrazu będącego kreacją artystyczną, to miasto zostało zatopione dosłownie: obwarowana murami twierdza z licznymi kościołami i kamienicami została pochłonięta przez fale Morza Północnego tak doszczętnie, że, ponad powierzchnią szarozielonych, zimnych wód nie pozostał żaden ślad. Nie biją zatopione dzwony, a morskie odmęty nie przepuszczają blasku miedzianych zwieńczeń baszt. Na brukowanych ulicach nie turkoczą wózki mleczarzy, a żony rybaków z tej portowej…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/717550-warszawska-pamiatka-po-niderlandzkiej-atlantydzie