W świecie polityki, gdzie każdy gest i każde słowo są analizowane, w oczach euroentuzjastów przez lata Didier Reynders jawił się jako współczesny Świętoszek. Ten polityczny moralizator, który z wysokości unijnych trybun pouczał Polskę o praworządności, nagle sam stał się bohaterem ostatnich dni. Belgijska policja przeszukująca jego nieruchomości w związku z podejrzeniami o pranie brudnych pieniędzy? Cóż, to brzmi jak paradoks godny najlepszych fars Moliera.
Reynders, przez lata pełniący funkcję komisarza UE ds. sprawiedliwości, był swoistą wyrocznią dla opozycji w Polsce. Politycy KO natrzaskali sobie z nim tyle zdjęć, że trudno to teraz zliczyć. Pewnie też sporo już pousuwali, bo były komisarz, twarz europejskiej walki o „praworządność” takiej, jaką oni ją rozumieją (parafrazując Tuska), znalazł się na celowniku śledczych.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/715070-niespelniony-kamien-milowy-reyndersa-uczciwosc