Ten nasz wschód przez lata był trochę wyśmiewany. Byliśmy Polską B, zacofaną, a tu nagle trafiliśmy do kina – wspomina Krzysztof Dzierma, który jako ks. Antoni wraca w filmie „U Pana Boga w Królowym Moście” w rozmowie z Jolantą Gajda-Zadworną.
Kiedy trafił pan do Królowego Mostu?
Krzysztof Dzierma: Tego filmowego – w 1997 r. Wtedy kręcili zdjęcia do „U pana Boga za piecem”. A ten prawdziwy [na skraju Puszczy Knyszyńskiej, 20 km od Białegostoku – przyp. red.] jest w zupełnie innym kierunku. To mała wioska z cerkwią, dosłownie kilka domów na krzyż. W filmie jest dużo więcej i szerzej, dlatego zdjęcia były kręcone w Sokółce, Supraślu i Tykocinie [w najnowszej części producent dodaje jeszcze Starą Kamionkę, Białystok, Usnarz Górny i Lipowy Most – przyp. red.]. A potem przyjeżdżają do Królowego Mostu, tego z mapy, turyści i pytają: „A gdzie jest ryneczek? Gdzie kościół? Gdzie plebania?”. I są zdziwieni, że na ekranie to magia kina.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/710454-wywiad-krzysztof-dzierma-taki-jestem-na-co-dzien