W środku draki o podręczniki na jednej z grup rodzicielskich, na innej zaczyna się awantura: „Hej, Kochani! To skandal! Przerwy obiadowe są za krótkie”.
Hejka, Mati jest chory. Podrzucicie, co dziś robili w szkole
– pojawia się komunikat na jednej z wielu w moim przypadku grup rodzicielskich. I telefon zaczyna wpadać w konwulsje, bo rodzice jeden przez drugiego ślą zdjęcia zeszytów swoich pociech. Zaraz rozpętuje się też piekło o prace domowe, bo rodzice mają od dzieci sprzeczne dane. „Z matmy zadanie ósme”, „a właśnie, że nie, bo drugie” i „jeszcze mają przeczytać rozdział z fizyki”, „nie ten rozdział był zadany na poniedziałek, teraz mają przeczytać ci, co nie przeczytali”. Na wszelki wypadek nie wtrącam się w tę pasjonującą dyskusję, ale zaraz rozkręca się następna. „A możecie wrzucić…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/707083-piekielne-grupy-radzilismy-sobie-z-uzupelnieniem-materialu