Od 48 lat nie pobito rekordu Polski w pchnięciu kulą kobiet. Jego autorką jest Ludwika Chewińska (niech nikt nie pomyli z Ireną Szewińską!), była wicemistrzyni Europy w hali. Za dwa lata będzie półwiecze tego najstarszego rekordu w historii polskiej lekkoatletyki. Najbliżej była Paulina Guba, nasza mistrzyni Europy sprzed sześciu lat, która wywalczyła złoty medal ME, pchając na odległość 19,33 m. Po roku poprawiła się o 5 cm, ale do rekordu zabrakło 20 cm.
Jestem przekonany, że Chewińska swoje rekordy, a także 16 tytułów mistrzyni Polski w hali i na stadionie zdobywała bez „koksu”. Jednak tak samo jestem przekonany, że na dopingu była aktualna rekordzistka świata w tej konkurencji – reprezentująca ZSRR zawodniczka o polskim nazwisku: Natalia Lisowska. Jej rekord jest aż o 3 m i 5 cm lepszy niż Chewińskiej. Cudów nie ma, musiała być na dopingu, tak jak chyba cała kadra lekkoatletyczna i pływacka, zarówno Związku Sowieckiego, jak i komunistycznej NRD.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/704293-berlin-i-moskwa-wspolnota-koksu