Gdy w mediach pojawiła się informacja o wiceministrze sprawiedliwości, który służbową kartą zapłacił za prywatny wyjazd, wystarczyło mi sprawdzić, z której partii był, żeby wiedzieć, że czeka go dymisja.
Sam przeciek był zresztą całkowicie zgodny ze starą zagrywką Donalda Tuska, którą stosował w relacji z mediami już za pierwszych rządów PO-PSL. Najpierw zbieramy kwity na koalicjantów, następnie przekazujemy je odpowiednim mediom, które nagłaśniają sprawę. One mają korzyść, bo mogą zaprezentować się w końcu jako „patrzące władzy na ręce”, a premier może spokojnie uruchomić szopkę pt. „Tusk się wściekł” i postawić koalicjanta do pionu. Ponieważ wtedy był tylko PSL, a teraz doszła jeszcze Lewica i Polska 2050, to powinniśmy się spodziewać więcej takich wrzutek.
Gdyby to był wiceminister…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/703590-o-wyzszosci-sikorskiego-nad-ciazynskim