Zapadł zmierzch, ale magiczne San Gimignano dopiero budzi się do nocnego życia. Latem tawerny, restauracje i bary są wypełnione po brzegi. Nie ma dla nas wolnego stolika, więc siadamy jak inni – na schodach kościoła obok osterii. Kelner proponuje butelkę wina „na przeczekanie”, więc pijemy przed drzwiami świątyni jak wszyscy.
O Toskanii słyszał chyba każdy. Niezwykły krajobraz, wspaniałe zabytki, wyśmienita kuchnia i najlepsze wino. Wszystko, czego dusza i ciało zapragną. Dlatego moja podróż do Toskanii nigdy się nie skończy. Wracam tam stale i nadal nie mam dość, a każda podróż zaczyna się lub kończy w San Gimignano. W tym średniowiecznym Manhattanie nadal pręży się 13 olbrzymich kamiennych wież obserwacyjnych, które były i są chlubą miejscowych rodów – im wyższa wieża, tym możniejsza rodzina, a kiedyś było ich ponad 70. 8-tys. miasteczko ma też sporo kościołów – jest ich aż 9.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/700273-na-wino-do-krainy-czarnego-koguta