Książka to też świetny pretekst, by kogoś poznać. Może przyjaciela na całe życie.
Akurat my czytamy dużo. Tak się ułożyło nasze życie zawodowe. Żyjemy z odnajdywania i przetwarzania informacji. Weryfikujemy i interpretujemy je. Ale gdy szykujemy się na wakacje, to… nie, nie odcinamy się od książek. Zabieramy je ze sobą. Zwykle z zapasem, czyli więcej niż jesteśmy w stanie przeczytać.
Skoro czytamy książki przez cały rok, to jaki sens ma jeszcze katowanie się nimi na urlopie? Otóż nasz mózg widzi różnicę, czy czytamy coś z obowiązku, z zamysłem zawodowego wykorzystania do jakiejś analizy zawartych tam informacji, czy też czytamy sobie a muzom, na zupełnym luziku. To może dotyczyć tej samej książki! W pierwszym przypadku w mózgu coś się napina. W drugim jakieś obszary naszego umysłu mogą sobie swobodnie podryfować, pokojarzyć, puścić wodze wyobraźni – między jednym a drugim spojrzeniem ma morze……
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/699686-przez-dzieci-i-psy-a-na-urlopie-przez-ksiazki