Jest piękna, tajemnicza i niebezpieczna, jak każdy czynny wulkan. O jej niezwykłej urodzie świadczy fakt, że większość zdjęć reklamujących całą Grecję pochodzi właśnie stamtąd – z wyspy Santorini (Santoryn).
W Kamari na końcu nadmorskiego deptaku u podnóża góry Mésa Vounó stoi niewielki Irini’s Hotel z tawerną. Czyli „U Ireny”. Brzmi i jest swojsko, a gospodyni, wiekowa Irenka, jowialnie wita przy wejściu gości po grecku i łamanym angielskim. – Polos, Polos! – krzyczy radośnie i potwierdza, że ma rezerwację dla Polaków. Jakbyśmy przyjechali do babci na wakacje.
Mam na imię Irini, tak jak nazwa wyspy Santorini, bo to moja wyspa
– śmieje się i ściska nas Irena, która zbudowała swój hotelik 50 lat temu w miejsce rybackiej chaty rodziców. Pokoje jeszcze niegotowe, ale gospodyni nakrywa…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/698925-raj-na-wulkanie-santorini-choc-niewielka-ma-wszystko