Wszyscy przechodzimy przyspieszony kurs nauki o tym, co oznacza bycie queer, niebinarnym, panseksualnym, bo mniejszości seksualne stały się totemem, przy którym gromadzą się „elity”, aby tropić i prześladować tych, którzy mają niechętny stosunek do żądań kolektywu LGBT+. Jak płynna okazuje się granica między zapowiadaną tolerancją, otwarciem na nowe trendy a terrorem ze strony rzekomych „ofiar” patriarchalnego świata, codziennie przekonują się Hiszpanie, a wkrótce też zapewne Polacy.
Zdaje się, że wszyscy pochodzimy z epoki jakiegoś plejstocenu, w której Kmicic uganiał się za Oleńką, Travolta za Olivią Newton-John, a Kaczor Donald za kaczką Daisy. Kajko i Kokosz byli po prostu parą zbójów, a nie parą gejów, z kolei pancernych z czołgu Rudy 102 nie łączyła żadna poliamoria z panseksualnymi…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/696446-teczowy-terror-polacy-nie-latwo-odrzuca-dziedzictwo-wiary