Przerobienie Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego na Instytut Narutowicza jest wymowną lekcją polityki obecnego rządu i szerzej zachodniego establishmentu. Demonstruje w całej okazałości świat na opak, czyli rzeczywistość radykalnie skłamaną, w której pojęcia funkcjonują odwrotnie do ich elementarnego znaczenia.
Gabriel Narutowicz to pozytywna postać, ale jego rola sprowadza się głównie do tragicznej śmierci, która miała duże znaczenie w swoim czasie, ale dziś stanowi wyłącznie zamknięty epizod naszych dziejów. Jest natomiast bez skrupułów wykorzystywana przez lewicę, która chciałaby obciążyć prawicę jej niezmywalnym piętnem i przesłonić nią wszystkie zbrodnie PRL. Od początku III RP słyszeliśmy, że grozi nam powtórka z Narutowicza i niewiele w tej propagandzie zmienił fakt, że jedyną niekwestionowalną ofiarą polityczną w wyzwolonej Polsce był działacz PiS Marek Rosiak, zabity za swoją partyjną przynależność.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/694805-demokracja-i-wolny-rynek-idei