Dziennikarze w zawodowym życiu, nawet kiedy mają zwyczajne trudności, a nie nadzwyczajne kłopoty, miewają swoje profesjonalne traumy.
I nie chodzi o jakieś legendy o wypaleniu czy załamaniu nerwowym, ale całkiem codzienne sprawy, które na krótko, ale jednak odbierają chęć do pracy. Moją największą było, kiedy zdobyłem ekskluzywną wypowiedź pewnego duchownego dotyczącą ważnych podówczas wydarzeń politycznych, a dzień po publikacji mojego tekstu grupa prawicowych polityków zwołała konferencję prasową, na której zaprezentowała oświadczenie owego księdza (skądinąd legendarnego duszpasterza opozycji, ujawnionego potem jako agenta SB, dziś już nieżyjącego – wszystko to jest już teraz bez znaczenia) zaprzeczające temu, że w ogóle się z nim kontaktowałem. Do końca życia nie zapomnę słów mojego szefa, który wtedy powiedział: …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/693112-nie-nagralo-sie-duzy-wysilek-dla-swojego-pisma