To niebywały skandal! 20 miesięcy potrzebowała warszawska prokuratura, by zakończyć proste – wydawałoby się – śledztwo ws. odrażających zachowań Tomasza Lisa wobec podwładnych. Wątki były dwa. Ten bardziej bulwersujący zakończył się przedawnieniem. Czy taki mógł być plan od samego początku?
Z uzasadnienia postanowienia o umorzeniu wyłania się wstrząsający obraz natarczywego predatora, którego więcej niż dwuznaczne zachowania powinny się zakończyć na ławie oskarżonych. Pani (!) prokurator ustaliła, że Lis łapał pracujące z nim kobiety za twarz i mimo protestów całował, wkładał palce w dziury w spodniach na wysokości uda czy domagał się wykonywania makijażu w swojej sypialni. Zeznania o takich obrzydliwych manierach śledcza odebrała dopiero wiele miesięcy od wszczęcia postępowania. Już…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/693095-lisowi-wolno-wszystko-czy-bodnar-stanie-po-stronie-ofiar