Mikroapartamenty. Co za słowo! Określenie „apartament” w tym kontekście jest niegodne i obraźliwe. Nie dla człowieka. Dla mieszkania, które żadnym apartamentem nie jest. To minikawalerki, malutkie, kilkunastometrowe przestrzenie z wydzielonym pomieszczeniem z prysznicem i kibelkiem, pralką w kuchni, jednym pokojem z sypialną na antresoli. Żyć w nich naprawdę niełatwo.
Jednak zwalczanie takich lokali za pomocą decyzji administracyjnych (w Polsce mamy zakaz budowania mieszkań poniżej 25 m2) uważam za aberrację, wyjątkowo szkodliwą dla społeczeństwa i gospodarki.
Po pierwsze, daje się te zakazy obchodzić, sprzedaje się te miniaturowe mieszkanka jako powierzchnie biurowe, których takie drastyczne restrykcje nie dotyczą. Po drugie, bądźmy w końcu, po 35 latach od upadku komuny, zwolennikami wolności: mieszkanie w dużym mieście, np. w stolicy, to nie jest żadne prawo człowieka, lecz przywilej.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/687110-mikrolokum-wielka-szansa