Przypadkowo w hotelu obejrzałem fragment przesłuchania prezesa Kaczyńskiego przed sejmową komisją.
Zebraniem zarządzała pani ubrana na zielono. No, myślę sobie – zielony ład dobrał się do ważnego gościa. Trzeba mieć odwagę. Jej głównym pomocnikiem „po linii rządowej” okazał się byczy kark. Zachowywał się jak rzeźnik na kacu. A to podobno naleśnikarz, jednak pozory mylą… Ta parka narzuciła urzędowemu spotkaniu karczemny ton pod dostojną egidą Sejmu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Biedna ta nasza Rzeczpospolita, oj biedna!
Spokojny prezes starał się wyjaśnić, czym jest obowiązująca go klauzula tajności, ale proste umysły oskarżycieli nie były w stanie przekroczyć bariery ignorancji, więc reagowali, jak umieli – coraz większą agresją. Zaprawdę, powiadam wam, cierpliwość prezesa godna jest uznania. Z dobrotliwym uśmiechem wyjaśniał istotę problemu, co tym bardziej pobudzało do wrzasku Zielony Ład i Byczy Kark.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/686223-zielony-lad-i-byczy-kark-karczemny-ton-pod-dostojna-egida