Szymon Hołownia nawołujący do „wgniecenia Putina w ziemię” brzmi groteskowo. Ktoś, kto jeszcze nie tak dawno temu mazgaił się publicznie, nie budzi zaufania w roli wodza. Wręcz przeciwnie, nagła wojowniczość Hołowni wzbudza raczej trwogę. O co więc chodzi?
W ostatnich tygodniach przybyło w Polsce teorii spiskowych. Wszystkie z nich są związane z pogarszającą się sytuacją Ukraińców na wojnie z Rosją. Najpierw dotarła do nas z zachodnich mediów fala czarnych scenariuszy, z których każdy dawał nam dwa, trzy lata do wybuchu wielkiego konfliktu z Moskwą. Potem, w ślad za tymi doniesieniami, pojawiły się wypowiedzi polityków europejskich, a później również polskich, przestrzegających obywateli przed najgorszym. Były to jednak – i nadal są – głównie słowa, bo przecież trudno dostrzec realne przygotowania do wojny. To rozmijanie się słów z czynami nie budzi zaufania wśród ludzi, którzy coraz częściej zadają sobie pytania, co się właściwie dzieje i czy ktokolwiek panuje nad sytuacją.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/684611-czas-napoleonow-znerwicowany-placzek