Obecny rząd ma w swoich szeregach dywersanta. Kogoś, kto chce potwierdzić najgorsze obawy opozycji, że jest niesamodzielny.
Bo jak można zrozumieć to, że premier Donald Tusk za cel swojej pierwszej podróży zagranicznej wybrał Brukselę? Nie chodzi o to, że uczynił to polski szef rządu, ale „ten” polski szef rządu. Podejrzewany o to, że służy obcym interesom. A wystarczyło najpierw pojechać do Kijowa, co byłoby w pełni zrozumiałe, oczywiste i dawałoby Tuskowi alibi.
Znacznie więcej w tej samej sprawie zrobił w ub. tygodniu Adam Bodnar. Otóż minister także odwiedził Brukselę, aby… zapytać Unię Europejską, czy akceptuje projekty ustaw dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Po to, by eurokraci mogli je skorygować. Jak stwierdził Bodnar: „Ustalić, czego brakuje, a co należy poprawić lub dodać”.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/683057-poprawic-lub-dodac-nawet-komunisci-byli-dyskretniejsi