Podejrzewam, że gdyby przeprowadzić badania społeczne dotyczące wiedzy Polaków na temat sporu o praworządność, co najmniej 99 proc. respondentów nie wiedziałaby, o co chodzi.
Co więcej, myślę, że większość posłów tak naprawdę nie byłaby w stanie powiedzieć, jakie to „praworządne” argumenty stały za decyzją Komisji Europejskiej, żeby zablokować środki na polskie KPO. Co dopiero spór o ustawy sądowe, które w 2017 r. były przedmiotem gorącej debaty najpierw między ośrodkiem rządzącym a opozycją, a następnie między rządem a prezydentem. Czy ktoś w ogóle pamięta, czego dotyczyły? Nie sądzę.
Gorzej, że obecny spór o tematy sędziów i sądów po stronie obozu Donalda Tuska sprowadza się do opinii, że coś jest bezprawne albo niezgodne z konstytucją, jeden sędzia ma prawo nazywać się…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/673093-po-co-komu-prawo-skoro-sa-zaklecia