Hołownia: To nie jest tak, że ja się popłaczę, jak nie dostanę. Ale, proszę was, błagam, zaklinam w imię polskiej demokracji, praworządności oraz pamięci, o tym, co zrobił dla was kanał TVN, którego jestem nieodrodnym synem – dajcie mi marszałka Sejmu!
Tusk:Proszę się nie mazać, to nie jest czas na krew, pot i łzy. My się teraz mamy cieszyć oraz rozliczać.
Hołownia: Ja chcę marszanda Sejmu! To znaczy marszandka! Nie wiem, czemu mówi się „marszałek”, skoro nawet Francuzi śpiewają w hymnie: „Marszand,marszand – z dzieła partii…”.
Tusk: De la partie, kolego. Proszę zająć miejsce i zamienić się w słuch. A zatem cieszę się, że się spotykamy. Spotykamy się, bo się cieszymy. Na początek dowcip, który wprost nawiązuje do naszej sytuacji. Dzwoni Icek do rabina…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/669514-rozmowy-o-lasce-marszalkowskiej