W poprzednią niedzielę 35 mln Argentyńczyków ruszyło do urn, aby wybrać nowego prezydenta. Frekwencja wynosząca 77,67 proc. została uznana za słabą i była drugim najgorszym wynikiem od początku demokracji, czyli od 1983 r.
Wbrew pozorom w przypadku Argentyny nie chodzi o „święto demokracji”, ale uniknięcie kary, ponieważ głosowanie jest obowiązkowe dla wszystkich obywateli od 18. do 70. roku życia. Wyborcy, którzy nie mogą usprawiedliwić swojej nieobecności przy urnach, muszą zapłacić grzywnę w wysokości od 50 do 500 peso. Nakazy nie są jednak przestrzegane, a o głos obywateli troszczą się sami politycy, którzy często zapewniają wyborcom bezpłatny dojazd i wyżywienie.
W wyborach prezydenckich największą liczbę głosów, bo aż 36 proc. zgromadził kandydat peronistów Sergio…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/668728-ekscentryk-bez-wiekszosci-stary-uklad